poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Jedność to kupa...

Ze Szwecji wróciłem już trzy tygodnie temu. Dopiero teraz mam chwilę i ochotę, by coś o tym kraju napisać. Po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że to nawet dobrze.

Szwedzi są narodem o zupełnie innych priorytetach od Polaków. Nie interesują się polityką (owszem, to tak jak w naszym kraju, lecz oni nie zajmują się ignorancką opiniotwórczością), bo po prostu nie muszą. Czy rzeczywiście prawdą jest, że brakuje nam (tylko) 30-40 lat do nadgonienia ich teraźniejszego kapitalizmu?

Gdy przeciętny Polak wybiera się do jakiegoś zachodnio-europejskiego kraju, po jakimś czasie zawsze zaczynają nasuwać mu się pytania o podobnej tematyce:

Jak to jest, że oni mają takie równe drogi, a my nie?

Jak to jest, że oni mają Wi-Fi w autokarach, a my nie?

Jak to jest, że oni wszyscy mają odtwarzacze muzyczne z logiem ugryzionego jabłuszka, a my nie?

Jak to jest, że oni w szkołach mają automatycznie wysuwającą się widownię ze ściany, a my nie?

Takie pytania mogę układać jeszcze długo, ale wszyscy już chyba wiedzą, o co biega [jeśli nie, to przeczytaj je jeszcze raz (a jeśli w dalszym ciągu nie, to kliknij tutaj)]. Ech, no i mnie też zawsze dopada ta trauma po powrocie do Polski (po Szwecji dopadła mnie bardzo szczególnie). Myślę, myślę i myślę, aż dochodzę do wielkiego bólu głowy i pytania: potrzeba nam więcej czasu, czy czegoś jeszcze? Jeśli potrzeba nam czegoś jeszcze, to co to jest? Co to za pierwiastek, który wyznacza granicę wschodniej i zachodniej Europy na linii granicy pomiędzy Polską i Niemcami, a nie Polską i Rosją?

W naszym kraju kultura (nie mylić proszę z subkulturą) hip-hop uważana jest przez wielkie głowy za karykaturalny przejaw nonkonformizmu. Postanowiłem więc zamienić sobie wyraz „hip-hop” występujący w utworze na „Szwecja”. Wszystko cacy. Utwór oddaje mi rzeczywistość Szwecji. Potem wyraz „Szwecja” zamieniłem na „Polska”. I wiecie, co wyszło mi z tej układanki (spróbujcie odpowiedzieć sobie sami)?

Jedność - pierwiastek, który zrobił na mnie tak wielkie wrażenie u Szwedów. To jest z pewnością rzecz, której brakuje prawie czterdziestu milionom Polaków.

Największe wrażenie (to ono było przyczyną) wywołało we mnie pytanie, które brzmi: Czy dla wielkich, przerośniętych głów przejawem karykaturalnego nonkonformizmu jest robienie tego, co się naprawdę lubi?

Pewnie myślicie teraz, że powiem zaraz coś w stylu „kapitalizm w Polsce dopiero raczkuje”. Mylicie się. Powiem wam jednak, że kapitalizm w Polsce ma duże predyspozycje do stania się mentalnym więzieniem. Popadamy ze skrajności w skrajność.

Szwedzi są inni, a jednak tacy sami. My jesteśmy (wciąż) tacy sami, a jednak inni.

PS. Widziałem malunek Banksy'ego.
PS 2. Szwedzi nie mają zielonego pojęcia o tym, kim są Looptroop Rockers.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz