Witam i o zdrowie nie pytam. Od razu wyjaśnię o co cho. Ubzdurałem sobie, że będę leciał z festiwalami na dwa fronty. Hip-Hop Kemp i Coke Live Music Festival jak zwykle terminowo pokrywają się ze sobą, a ja jak zwykle jestem rozbity niczym Mikołaj Sęp Szarzyński. W zeszłym roku było dokładnie tak samo... Tym razem jest jedna mała, acz znacząca różnica. Otóż w roku bieżącym startuję w konkursie na bloga, który organizuje HHK. Jeśli wygram i dadzą mi wejściówkę VIP-owską, jadę bez wątpienia do Hradec Kralove. Sponio opcja, bo jeszcze nigdy tam nie byłem. Z pewnością rozumiecie moją sytuację, jeśli kochacie hip-hop i ciśniecie trójkącik (na playerze ofc. :) z artystami/zespołami zamieszkałymi w innych szufladach gatunkowych.
W ubiegłym roku było sporo reprezentantów z HHK jak i CLMF, których darzę mega respektem i lubię ich słuchać, ale walka rozgrywała się pomiędzy dwoma tytanami.
Pierwszy z nich, to Reflection Eternal. Kurde, ja mam po prostu słabość chyba do Taliba. Jego flow w stylu "terefererererere brakuje mi tchu ale ni chuja się nie dowiesz jak to zrobiłem, że dalej nawijam i jeszcze oddycham" jest w pytę Jeżego. Selekcja bitów, jami jami. Aaaaach, rozmieniam się na drobne. Talib Kweli - po prostu mam do niego słabość i cenię go za całokształt. Hi-Tek wiadomka sponio bity. No i kurde te dwa klipy: "Strangers" + "Midnight Hour" z gościnnym udziałem Estelle, która miażdży czy to w duecie z Jasiem Legendą na coverze do "Shiny Suits Theory", czy to z Kanye Westem, czy to solo. Podczas gdy idę z buta do szkoły (ta czynność zajmuje mi około godzinę), przynajmniej raz na trzy tygodnie wracam do całych Rewolucji. Przerzucić kawałek jakiś czasem się zdarzy, ale wiecie jak jest...
No i N.E.R.D. Oni przechylili szalę z palcem w dupie. Q-Tip też im nie podołał. Pomyślałem: "teraz albo kiedyś". Co z tego, że CLMF trwało 2 dni, a HH KEMP 3? Co z tego, że jak widzę Pharrella w innej sytuacji niż robienie muzyki, to mam ochotę zrobić laleczkę wudoo z jego podobizną? On jest taki wiecie... "Wooow, patrzcie jaki jestem zajebisty". Swoją drogą to z niego taki damski MC jest. Dobry MC jasna sprawa: taki, który trzyma publikę w garści. Na czym więc polega bycie damskim MC? A mianowicie na tym, że Pharrell jako frontman wychodzi do rozgrzanej już publiki (no dobra, normalka jak dla gwiazdy muzycznej takiego formatu) przez SOFĘ i zamiast dobrze wykorzystać energię, która nigdy nie umiera, stęka do mikrofonu jakieś zaklęcia działające głównie na kobiety.
To taka akcja w stylu tej, tylko że z wprost odwrotnie proporcjonalną reakcją.
A skoro już przy samym Pharrellu jesteśmy...
Ech, chcąc nie chcąc, N.E.R.D. to pierdolony geniusz, który wyznacza nowy nurt w muzyce. Oni są mega. I zdaję sobie sprawę, że Pharrell też niestety jest mega. Może wszystko potoczyłoby się trochę inaczej, gdybym usłyszał wcześniej "The Stimulus Package"...
Tego kawałka, z którym po raz pierwszy miałem styczność właśnie na Coke'u, nie zapomnę chyba nigdy.
PS. Żeby było jasne! Nie będę leciał w ślimaka z Hip-Hop Kempem. Promocja, ale zdrowa i dla ogarniętych ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz