czwartek, 8 września 2011

Obsuwa

Jeszcze chyba nigdy nie zrealizowałem w pełni tego, co zaplanowałem (dlatego często ze mnie taki malkontent). "Rzeczywistość jest nieudolnym odwzorowaniem idei", rajt? Dlatego też zawsze staram się nadganiać samego siebie a.k.a. ścigam się z samym sobą. Idąc dalej, dlatego też robię "Obsuwę" Ełerd.

Jest tylko jedna obsuwa z zeszłego roku szkolnego, która eliminuje resztę konkurentów w przedbiegach. Geneza brzmi dosyć zabawnie. Otóż przymierzałem się do kupna pewnej książki od lutego... No i dupa była aż do momentu, gdy nie wyczaiłem jej w USA po obniżonej cenie. W zasadzie rzecz biorąc, to jest dupa do dzisiaj. Dzieło przebyło drogę przez różne miasta w tym kraju (w innych też), ale jedyne, co mam w głowie a propos zawartości, to obrazki (tylko niektóre, ozgrozo!). I wiecie, co Wam powiem? Ten Andy Warhol na okładce wygląda tak apetycznie, damn... Jestem łebski i wykuję barok jutro. Do wanny biorę "Decoded" Jay'a Z (zupełnie nie rozumiem, dlaczego "prawdziwi czytacze" potępiają tę czynność ; jedna z lepszych rzeczy w życiu). Jednocześnie przyznaję biografii Ełerda i wrzucam filmik promocyjny, bo zawartość merytoryczna jest w pytę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz