wtorek, 12 lipca 2011

The Kickdrums

Joł. Miałem właśnie pisać drugą część "Futurospekcji", ale doszedłem do wniosku, że "Niszowy wyż" zaczyna trącić myszką (no wiem, "Wywiady" również... [kilka dni temu plany na rozmowę stulecia poszły się jebać]). Mniejsza. Skupcie się teraz. Jeśli chodzi o zagranicę, mam dwa przemega niedocenione, niehiphopowe rodzyny. Pierwszy to Kuba Oms, który jest totalnie ahiphopowy, więc nie będę go Wam przybliżać. Drugi, prawie hiphopowy rodzyn natomiast to The Kickdrums. Zespół, który ponad rok temu ostro mi namieszał w bani. Pierwszą rzeczą, na jaką natknąłem się spod ich rąk, był ten o to instrumental.
Pochłonęło mnie to totalnie. I po raz kolejny w tym dziale nie powiem Wam dokładnie dlaczego, bo takich rzeczy nie rozkłada się na czynniki pierwsze. Profeszynel recenzenci być może tak zrobiliby, idźcie se do nich. U mnie macie mieć to w głośnikach na pełnej kurwie z do połowy podkręconym bassem.

Druga rzecz, jaką wygrzebałem od KD już na YT to kawałek, który jako jedyny ma dziś ponad pięć dyszek wyświetleń. Z wiadomego powodu, którym jest Joell Ortiz.
Kapitalne tło muzyczne, wyśmienity refren (no i gospodarz utworu, ale to wiadomka raczej nie inaczej).

Potem chciałem już tylko więcej i więcej. Kliknąłem więc na drugą pozycję od góry i dotarłem do esencji  brzmieniowej Kickdrumsów.
Tak a propos: uważam, że teledysk ze względu na nasze usytuowanie geopolityczne jest na czasie. Cukier idzie w górę, a towarzysze po prawej delegalizują pietruszkę! Jeszcze się zdziwicie, bo wszyscy będziecie znali tekst tego kawałka na pamięć.

Nie pozostało mi nic innego jak zassać z sieci album o tej samej nazwie, co prezentowany teledysk. Dzisiaj, grubo ponad kilkanaście miechów później, znalazłem w końcu na fejsiku oficjalny profajl chłopaków. Okazuje się, że na rok 2011 sięknęli nowy album. Wiecie, co zrobię moją myszką po kliknięciu na "PUBLIKUJ POSTA", prawda?

PS. Dzisiaj oficjalna premiera "Back For More"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz